Kandydat PiS na prezydenta Lech Kaczyński podczas sobotniej konferencji prasowej w Warszawie zaapelował do kandydata PO na urząd prezydenta Donalda Tuska o wspólną debatę wyborczą.
Zdaniem Kaczyńskiego, taka debata powinna się odbyć jeszcze przed wyborami parlamentarnymi, w przyszłym tygodniu. „Nasi rodacy mają prawo wiedzieć, kto reprezentuje jaki interes, kto na nim zyska, a kto straci” – powiedział Kaczyński. Dodał, że Polki i Polacy mają prawo wiedzieć, kto jakie wartości reprezentuje.
Sztab Tuska: wkradł się chaos z elementami paniki
Sztab Donalda Tuska nie planuje debaty swojego kandydata z Kaczyńskim przed wyborami parlamentarnymi. Szef kampanii Tuska Jacek Protasiewicz uważa, że ponawianie apeli o wcześniejszą debatę przez Lecha Kaczyńskiego to wynik dzisiejszego sondażu, dającego kandydatowi PO zwycięstwo w pierwszej turze.
„W działania sztabu Lecha Kaczyńskiego wkradł się chaos nawet z elementmi paniki” – skomentował Protasiewicz. Wyjaśnił, że parę tygodni temu oba sztaby spotkały się i uzgodniły plan co najmniej 4 debat telewizyjnych po wyborach parlamentarnych, przed pierwszą turą wyborów prezydenckich. Nie uzgodniono wówczas żadnej debaty prezydenckiej przed wyborami parlamentarnymi.
Zdaniem Protasiewicza przed wyborami do Sejmu i Senatu debatować powinni politycy, którzy mają szansę na zdobycie większości w parlamencie.
Dorn: pięć pytań
Po wygłoszeniu swojego oświadczenia, Kaczyński wyszedł z sali, dalszą część konferencji prowadził szef klubu parlamentarnego PiS Ludwik Dorn. Przekonywał, że debata przeprowadzona jak najszybciej leży w interesie wyborców, a nie poszczególnych partii politycznych. „Nikt nie wie przed debatą, czy się ona zakończy, ale na pewno wygrają na niej wyborcy” – mówił. Jak dodał, liczy na to, że Donald Tusk, jako człowiek, który „w czasach komunistycznych podobnie jak ludzie Prawa i Sprawiedliwości walczył o demokrację, wolność i świadomy wybór” odpowie pozytywnie na apel Kaczyńskiego. „Jeżeli odpowiedź będzie negatywna – to, moim zdaniem, ocena należy do wyborców” – dodał.
Dorn wymienił pięć pytań, na które jego zdaniem należałoby odpowiedzieć w debacie, zaznaczając, że kieruje je do liderów wszystkich partii politycznych startujących w wyborach.
Pytał, czy – zdaniem konkurencyjnych ugrupowań – bogaci powinni płacić wyższe podatki niż niezamożni; czy utrzymać bezpłatne dzienne studia wyższe; czy przeprowadzić lustrację majątkową polityków, wprowadzić konfiskatę mienia aferzystów i powołać Urząd Antykorupcyjny; czy nałożyć na państwo obowiązek dożywiania dzieci z biednych rodzin i wreszcie czy rząd powinien zagwarantować, że nie wzrosną podatki na żywność i leki.
„To są proste bieżące pytania, na które trzeba będzie odpowiedzieć zaraz po wyborach” – powiedział. PiS na każde z nich odpowiada twierdząco.
Kaczyński: liczę na drugą turę
Dziennikarze chcieli jeszcze porozmawiać z Kaczyńskim, jednak Dorn twierdził, że – zgodnie z uzgodnioną formułą – kandydat miał jedynie wygłosić oświadczenie, a do odpowiedzi na pytania wystarczy „jego (Dorna) skromna osoba”. Ostatecznie jednak Kaczyński wrócił do sali konferencyjnej. Pytany o komentarz do sondażu prezydenckiego zamieszczonego w sobotniej Rzeczpospolitej (Donald Tusk – 51 proc. głosów, Lech Kaczyński – 27 proc. Marek Borowski i Andrzej Lepper po 7 proc. – PAP) powiedział, że liczy na drugą turę wyborów.
Dorn na to samo pytanie odparł, że tuż przed wyborami parlamentarnymi w 2001 roku poparcie dla SLD sięgało 51 proc., podczas gdy ostatecznie na Sojusz zagłosowało 41 proc. wyborców.
Dziennikarze pytali też Dorna, komu będzie kibicować PiS w niedzielnych wyborach parlamentarnych w Niemczech. Jego zdaniem, „każdy odpowiedzialny polski polityk powinien raczej upatrywać interes Polski w układach międzynarodowych w zwycięstwie Angeli Merkel”. Skrytykował politykę prowadzoną przez kanclerza Gerharda Schroedera, głównie za doprowadzenie do podpisania umowy o gazociągu pod dniem Bałtyku „wbrew polskim interesom i przy pominięciu Polski”.
źródło: gazeta.pl